29 lipca 2012

Chapter 8


Minął miesiąc od feralnego wydarzenia na imprezie plażowej z Fernando i Sergio. W tym czasie całkowicie poświęciłam się pracy i nie zwracałam uwagi na nic. Zwłaszcza na Busquetsa, który dalej dawał mi do zrozumienia, że chce mnie zaciągnąć do łóżka i uważa, że to nastąpi prędzej czy później. Wykonywałam swoją pracę profesjonalnie jak tylko się dało i nie zaprzątałam sobie głowy jego erotycznymi podtekstami w naszych czysto służbowych relacjach.
Nie zmieniło się to, że ciągle czułam się podle w stosunku do Fernando. Bardzo go polubiłam, można powiedzieć, że nawet za bardzo. On podobno mnie też. A zepsułam to przez erotomana Sergio, który pojawił się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Chciałam cofnąć czas, ale w sumie sama sobie byłam winna.
Praca w szpitalu dawała mi się we znaki, a zwłaszcza nocne dyżury, które były dla mnie katorgą. Jednakże plusem było to, że miałam całą dobę do odespania i naładowania swoich akumulatorów. Praca na Camp Nou w ogóle nie była męcząca. Mogę nawet rzec, że czułam się jak na wakacjach. Byłam w towarzystwie wysportowanych przystojniaków i od czasu do czasu robiłam im badania kontrolne. Oczywiście czasami zdarzały się wypadki, ale nie na tyle poważne by wzywać lekarza, więc do pracy wkraczałam właśnie ja.
- Mogłabyś mi powiedzieć, dlaczego słyszałem, że wyjeżdżasz z Barcelony? – ni zowąd zaatakował mnie Pique, przez którego upuściłam plik bardzo ważnych dokumentów. Stanął przede mną i nie pozwolił mi przejść, póki nie odpowiedziałam mu całej historii.
- Nie wiem o czym mówisz. Nigdzie się nie wybieram. Pewnie Sergio znów puścił jakąś plotkę, w którą Ty znów uwierzyłeś. Gerard, dorośnij. – poklepałam go po ramieniu i nacisnęłam przycisk windy, kiedy zebrałam wszystkie kartki z podłogi.  Weszłam do windy, ale kiedy zobaczyłam, że przyjaciel stoi w tym samym miejscu postanowiłam go trochę oświecić: - Myślałam nad wypadem do kuzynki na wieś, ale jeszcze nic nie postanowione.
- Do Dolores? – wybałuszył oczy. Zawsze wiedziałam, że był kiedyś w niej zakochany. Ale to było wiele lat temu. Chociaż sądząc po jego reakcji wszystkiego mogłam się spodziewać. W sumie teraz kręci z Shakirą i słyszałam, że wszystko zmierza ku czemuś większemu.
- Tak. Do niej. – przytrzymał drzwi windy, które zaczęły się zamykać i zajął miejsce obok mnie.
- Jedziesz sama?
- A z kim?
- W zasadzie mógłbym Ci towarzyszyć gdybyś chciała. Mam teraz wolny weekend, więc… co Ty na to?
- Bardzo chętnie. – uśmiechnęłam się do niego przyciskając na panelu nr 2. – Moglibyśmy w sumie pojechać całą paczką. Dolores na pewno się ucieszy. Nie po to kupiła ogromną posiadłość, żeby w niej mieszkać sama. – puściłam mu oczko.
- Mieszka sama? – powtórzył za mną.
- Wiesz nie rozmawiałam z nią od kilku miesięcy, więc nie odpowiem w stu procentach, ale chyba tak. Nigdy nie była zwolenniczką stałych związków. – Gerard wiedział to chyba najlepiej. Kilka razy próbowali być ze sobą, ale za każdym razem kończyło się to fiaskiem i oboje znajdywali sobie nowych partnerów.
- Moglibyśmy wziąć Cesca, Daniego i Valdesa. Chyba, że ktoś by jeszcze chciał. Możemy zrobić ognisko, upiec kiełbaski… o! i nawet pójść na lasu na przechadzkę!
- Na przechadzkę? Odbiło Ci już do reszty. – przewróciłam oczyma. – Zastanów się jeszcze kogo chcesz zabrać, a ja zadzwonię do Dolores i nas zapowiem. – kiedy tylko drzwi windy się otworzyły pospiesznie wyskoczyłam na drugie piętro, bo już naprawdę nie chciałam słuchać jego „Wariacji na temat hiszpańskiej wsi”.
Miałam masę rzeczy do zrobienia na swojej liście, począwszy od wizyty u rodziców, których ostatnimi czasy ciągle zbywałam głupimi wymówkami. Nie chciałam iść się im tłumaczyć z czegokolwiek, ani chwalić pracą, bo nie byłabym wtedy sobą. Wolałam utrzymać przyjacielski stosunek… z daleka.
- Mamuś, naprawdę jestem dożywiona. Jem regularnie i bardzo dużo. Nawet za dużo! – wskazałam na swój brzuch, który może nie powalał wielkością. – Tato, powiedz jej coś!
- Catalino, mama się o Ciebie martwi. Tak jak ja. Nie dajesz znaku życia przez cały tydzień i myślisz, że my w ogóle o Tobie nie myślimy? – spojrzał na mnie spod okularów, które przeznaczone były to czytania porannej gazety. Przewrócił kilka stron i kiedy zorientował się, że nie ma niczego ciekawego odłożył ją na stół. – Masz chłopca?
- Tato! – wrzasnęłam, ale zorientowałam się, że zrobiłam to odrobinę za głośno i pospiesznie przeprosiłam. – Chłopca? Ja mam 23 lata! Nie jestem w gimnazjum.
- Dobrze… czy masz faceta? – poprawił się, ale widząc wzrok mamy spuścił z tonu. – Chłopaka? Adoratora?
- Nie, nie mam. Możemy już odpuścić ten temat?
- Chcielibyśmy wiedzieć więcej o Twoim życiu. Nie znamy Twoich przyjaciół. – dodała mama, która wolała raczej przysłuchiwać się niż uczestniczyć w rozmowie.
- Znacie doskonale! A Gerard? Cesc?
- Nie masz innych przyjaciół spoza Barcelony? – odezwał się tata. – Oczywiście uwielbiam ich, jestem ich fanem, ale mogłabyś zacząć żyć swoim życiem, a nie ich.
- Pracuję tam, więc moje życie poniekąd jest związane właśnie z nimi. Nic już na to nie poradzę. A mam innych znajomych, np. Ramonę z która pracuję. Też jest pielęgniarką.
- A Sergio? – zapytała mama.
- A co ma z nim być? – nie wiedziałam jak najszybciej zmienić temat, więc palnęłam pierwszą rzecz jaka przyszła mi na myśl: - A Pique spotyka się z Shakirą!
- Przecież czytam gazety… wiem. – tata przewrócił oczyma. – Mogłabyś kiedyś załatwić bilety na jej koncert.
- Sama jeszcze nie byłam. – westchnęłam. – A tak poza tym to co u was?
- Dziadek Joseph ostatnio źle się czuje. Mamy zamiar jechać do niego w przyszłym tygodniu. Ciotka Anna mówi, że zamierzają go przenieść do szpitala.
- Co z nim?
- Ma ponad osiemdziesiąt lat, więc sama wiesz, że nie tryska zdrowiem. Wiemy, że przykro Ci tego słuchać, ale zastanawiamy się kiedy dziadek umrze. Podobno jest w bardzo złym stanie.
- Spędziłam z nim całe dzieciństwo. Chciałabym do niego pojechać. Mam teraz trochę spraw, ale może uda mi się pojechać z wami.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. – powiedziała mama. – Może lepiej, żebyś zachowała o nim tylko te dobre wspomnienia?
- I mam się z nim nie pożegnać? – podniosłam się. – Nie zapominaj, że to on mnie wychowywał, kiedy wy byliście ciągle zajęci pracą.
- Uspokój się Catalino. Mama chce dobrze. – ramieniem objął mnie tata, który chciał załagodzić zaistniałą sytuację. – Jeżeli tylko masz ochotę to możesz z nami pojechać. Tylko mówiłaś, że wybierasz się do Dolores.
- Tak, to prawda. Jedzie ze mną Gerard i kilku znajomych. Chciałabym ją odwiedzić w ten weekend, więc w przyszłym tygodniu nic nie stoi na przeszkodzie, żebym nie mogła z wami pojechać do dziadka do Valencii.
- Dobrze, w takim razie jedziemy razem w przyszłym tygodniu. – zaalarmował tata. Zebrał ze stołu kubki i zaniósł je do zlewu.
- Ja się będę zbierać. Muszę jeszcze zrobić zakupy. – podniosłam się. – Widzimy się w przyszłym tygodniu, tak?
- Mieszkamy w tym samym mieście! Możesz do nas codziennie przychodzić! – zagrzmiała mama. Przytaknęłam jej niechętnie i podeszłam do drzwi.
- W takim razie do zobaczenia. – ucałowałam każdego w policzek i wyszłam na zewnątrz. Na podjeździe naprzeciwko stał Sergio, żegnający się ze swoją mamą. Jego rodzicielka widząc mnie pomachała mi radośnie, natomiast jej syn stał nieruchomo. Chciałam zachować pozory i odmachałam jej kierując się chodnikiem w kierunku mojego mieszkania.
Moje życie byłoby idealne, gdyby nie pewien osobnik, którego imienia nie chcę wypowiadać. On wszystko rujnuje i burzy. Zamienia moje plany w pył i ma z tego radość! Nie wiem dlaczego, ale on czerpie satysfakcję z poniżania mnie na każdym kroku.
Miałam niewątpliwe poczucie, że ktoś mnie obserwuje. Kilka razy odwracałam się, aby spojrzeć czy aby na pewno mnie nikt nie śledzi, ale za każdym razem było pusto. Podejrzewałam, że zaczynam mieć paranoję.
- Może podwieźć? – usłyszałam znajomy mi, jakże znienawidzony głos. Spojrzałam w stronę samochodu prowadzonego przez Sergio i pokiwałam przecząco głową. Ruszyłam dalej, ale on nie dawał za wygraną zmniejszają prędkość do mojego marszu. – No nie daj się prosić. Podrzucę Cię pod Twoją kamienicę.
- Nie, dziękuję. Przejdę się. – odpowiedziałam najspokojniej jak tylko umiałam. Nie chciałam wdać się z nim w kolejną bezsensowną rozmowę, więc przyspieszyłam tempo. Kiedy tylko to robiłam, on robił to samo. Kiedy zwalniałam i on zwalniał. – Możesz dać mi spokój?!
- Wskakuj. Pogadamy. – nachylił się i otworzył drzwi. Westchnęłam głośno i zajęłam miejsce obok niego. – Ostatnio mamy spięcia. Chciałem to wyjaśnić.
- Nie mamy nic do wyjaśniania. Zachowujesz się jak dupek. Zdążyłam do tego przywyknąć. – nie odwracałam wzroku od bocznej szyby. Wolałam unikać kontaktu wzrokowego z rozmówcą, bo mogłoby to się skończyć nieciekawie.
- Wyluzuj, Cate. Mieliśmy umowę, a Ty ją bezpodstawnie zerwałaś. Należą mi się chyba jakieś wyjaśnienia? – powiedział spokojnie.
- Bezpodstawnie?! Zwariowałeś do reszty… - przewróciłam oczyma. – Nie wiem jakim sposobem w ogóle mieliśmy jakąkolwiek umowę skoro nawzajem się nie lubimy. To po prostu niedorzeczne. Jesteś takim typem faceta, który zalicza wszystkie, które chce. Dlaczego więc uwziąłeś się na mnie? Dlatego, że ja nie chcę iść z Tobą do łóżka? Masz jakiś problem ze sobą…
- Poczekaj, poczekaj, poczekaj. – przerwał mi. – Że co proszę?  Nie kończę w łóżku z każdą dziewczyną na którą spojrzę!
- Tak? Mam inne odczucia co do tego.
- Jesteś zazdrosna? – zaśmiał się głośno.
- Ja?! Oszalałeś? O kogo? O Ciebie? Nie pochlebiaj sobie. A tak w ogóle to mnie wysadź. Nie mam ochoty na dalszą rozmowę. – brunet odpowiedział mi głośnym śmiechem. Zatrzymał się na poboczu i pozwolił mi wyswobodzić się z jego samochodu. Trzasnęłam drzwiami jak najmocniej potrafiłam i słysząc krzyki właściciela auta oddaliłam się na swoje osiedle.
*
- Organizuję imprezę u kuzynki Cataliny. Ma wielki dom na obrzeżach, więc pomieści się naprawdę duża liczba ludzi. Kto wchodzi w to? – zaraz po wygranym meczu w szatni reprezentacji Hiszpanii głos zabrał Gerard. Piłkarze wyraźnie podłapali temat, krzycząc od  razu, że piszą się na dobrą zabawę. – Ci którzy ją znają… - zwrócił się do kolegów z Barcelony. – Nie piśnijcie ani słówka. Chcę jej zrobić niespodziankę. Ma niedługo urodziny… sami wiecie.
- Mówiłeś wcześniej o imprezie, ale nie mówiłeś, że u Cataliny. – wychodząc z obiektu sportowego Gerarda zaczepił Llorente, który był wyraźnie zszokowany wcześniejszymi słowami swojego przyjaciela.
- A przeszkadza Ci to? Myślałem, że ją lubisz. – szturchnął go na żarty w ramię. – A tak na serio to nie u niej, tylko u jej kuzynki w Olivella.
- Kiedy?
- W ten weekend.
- W takim razie nie wiem czy będę mógł. Zobaczę czy nie będę mieć meczu z klubem. – przejechał ręką po swoich kręconych włosach i spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
- Tylko się nie wymiguj. – pogroził palcem Gerard. – Chcę widzieć tam wszystkich. Ciebie też.
Przyjaciele rozeszli się w dwóch różnych kierunkach. Fernando przez długi czas zastanawiał się jak urobić kumpla i nie pójść na tą imprezę. Z jednej strony chciał znów zobaczyć brunetkę, która zrobiła na nim tak wielkie wrażenie. Ale z drugiej strony dobrze pamiętał jej zachowanie względem Sergio i to jak poprzysiągł sobie, że już nigdy nie chce czuć się tak jak w tamtej chwili. Miał wrażenie, że świat mu się przeciwstawia. Mimo, że robi wszystko by żyć ze sobą samym w zgodzie. Był przygotowany na porządnego kopniaka od losu, kiedy tylko wysłał sms do Gerarda potwierdzając swoje przybycie.

  omomomom *________*

_________________________________


Ależ ja dawno nie dodawałam nowości! Po prostu wena mi nie dopisuje i mam poważne problemy z tym, żeby cokolwiek sensownego napisać. Pozdrawiam ;-)

12 komentarzy:

  1. pierdzielisz z tym brakiem weny, po prostu nie ma kto ci zasadzić kopniaka w tyłek! Ale deklaruję, że ja będę tą osobą! :DD
    Odcinek fajny! Imprezaaa!!aaa, Llorente coś odwali tam z Cataliną, czuję to :D A Gerard? Świr i tyle :D
    A Sergio nie lubie, wkurza mnie xdd
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na imprezowy odcinek, bo zapowiada się ciekawie.

    W przeciwieństwie do mojej przeciwniczki mam jakieś dziwne wrażenie, że Catalina odwali... ale z Sergio :D

    Zobaczymy kto zgadnie :))

    A wene masz to widać czytając :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ajajajajaj <3
    Boski, jak zwykle z resztą :)
    Sergio, mój kochany erotoman <3
    Coś czuję, że to będzie niezapomniana impreza :D:D:D

    [verhoud.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. I co tu dużo pisać? Jak zawsze cudownie. Ciekawa jak będzie wyglądała ta impreza. Coś czuję, że Sergio zakochał się w Cate. MM. Pozdrawiam \ 444-days-in-hell.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam pytanie, jak zrobiłaś na górze taki jakby pasek, w którym umieściłaś bohaterów, itp. A jak w ogóle dodać linki na stronę, właśnie podobnie jak u ciebie, niekoniecznie taki pasek. Tylko żeby był link np. : "Czytam" a jak się wchodzi to są linki. Np. gdzieś z boku czy coś. :) \ 444-days-in-hell

    OdpowiedzUsuń
  6. Sergio przegina pałę, no ja mu dam!
    Czuję, że ta imprezka będzie należała do udanych, Kaśka coś przewiduje, ale Ciiiiiiiii XD
    Geri jak zwykle szaleje, uwielbiam go ;DD
    Czekam na nexta i pozdrawiaaaaaam <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, dzięki Ci wielkie. A wiesz może jak zrobić tak ale same linki, np. żeby nie były w tym pasku tylko tak gdzies osobno? U mnie np, po prawej stronie jak mam statystkę. Tak żeby były "czytam" - ktoś w to wchodzi i mu wyskakuje lista tego, co czytam. Tak jak onecie było w notkach, w szkicach. A tu wiesz jak tak zrobić, żeby nie było w pasku, ale osobno. / 444-days-in-hell

    OdpowiedzUsuń
  8. Sergio się robi coraz bardziej natarczywy, zaczyna mnie już wkurzać porządnie. :D A to niedobrze, skoro Sergio wkurza Angelę. xD Pique jest słodki, że chce zrobić przyjęcie niespodziankę dla Cataliny!
    Pozdrawiam. ;** [hhtp://rok-w-raju.blogspot.com] lub [http://rok-w-raju.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj znam ten ból, wena bywa kapryśna, :)
    Sergio mnie irytuje. Zresztą, Catalina też, ale to głównie dlatego, że nie potrafi się go pozbyć raz na zawsze. Bo ileż można? On ciągle czegoś od niej chce! Wykrzesałaby resztki swojej cierpliwości.
    Nie jestem pewna, czy Catalinie spodoba się tak duża liczba gości na przyjęciu, ale okey, ; D Czekam na kolejny, : 3

    OdpowiedzUsuń
  10. Echh, ci rodzice. Jasne, że chcieliby wiedzieć co u córki słychać, ale wcale się nie dziwię Catalinie, że się tak na to oburza. Chyba każdy z nas tak ma, chcemy mieć to, na co mówią prywatność, chcemy mieć swoje tajemnice i nie chcemy się wciąż spowiadać:D
    Pozdrawiam.
    [droga--do--gwiazd]
    [mwiniarski]

    OdpowiedzUsuń
  11. Sergio coraz bardziej mnie denerwuje, uważa się za jakieś bożyszcze a tak naprawdę robi z siebie dupka...
    Rodzice Cataliny są udani, fajnie wyskoczyli z tym "chłopcem" ale myślę, że gdyby Catalina zaczęła wszystko opowiadać padliby na zawał ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. 444-days-in-hell.blogspot.com < - 1 rozdział. Przeczytaj & skomentuj.

    OdpowiedzUsuń