Minął
miesiąc od feralnego wydarzenia na imprezie plażowej z Fernando i Sergio. W tym
czasie całkowicie poświęciłam się pracy i nie zwracałam uwagi na nic. Zwłaszcza
na Busquetsa, który dalej dawał mi do zrozumienia, że chce mnie zaciągnąć do
łóżka i uważa, że to nastąpi prędzej czy później. Wykonywałam swoją pracę
profesjonalnie jak tylko się dało i nie zaprzątałam sobie głowy jego
erotycznymi podtekstami w naszych czysto służbowych relacjach.
Nie
zmieniło się to, że ciągle czułam się podle w stosunku do Fernando. Bardzo go
polubiłam, można powiedzieć, że nawet za bardzo. On podobno mnie też. A
zepsułam to przez erotomana Sergio, który pojawił się w nieodpowiednim miejscu
o nieodpowiednim czasie. Chciałam cofnąć czas, ale w sumie sama sobie byłam
winna.
Praca
w szpitalu dawała mi się we znaki, a zwłaszcza nocne dyżury, które były dla
mnie katorgą. Jednakże plusem było to, że miałam całą dobę do odespania i
naładowania swoich akumulatorów. Praca na Camp Nou w ogóle nie była męcząca.
Mogę nawet rzec, że czułam się jak na wakacjach. Byłam w towarzystwie
wysportowanych przystojniaków i od czasu do czasu robiłam im badania kontrolne.
Oczywiście czasami zdarzały się wypadki, ale nie na tyle poważne by wzywać
lekarza, więc do pracy wkraczałam właśnie ja.
-
Mogłabyś mi powiedzieć, dlaczego słyszałem, że wyjeżdżasz z Barcelony? – ni
zowąd zaatakował mnie Pique, przez którego upuściłam plik bardzo ważnych
dokumentów. Stanął przede mną i nie pozwolił mi przejść, póki nie
odpowiedziałam mu całej historii.
-
Nie wiem o czym mówisz. Nigdzie się nie wybieram. Pewnie Sergio znów puścił
jakąś plotkę, w którą Ty znów uwierzyłeś. Gerard, dorośnij. – poklepałam go po ramieniu
i nacisnęłam przycisk windy, kiedy zebrałam wszystkie kartki z podłogi. Weszłam do windy, ale kiedy zobaczyłam, że
przyjaciel stoi w tym samym miejscu postanowiłam go trochę oświecić: - Myślałam
nad wypadem do kuzynki na wieś, ale jeszcze nic nie postanowione.
-
Do Dolores? – wybałuszył oczy. Zawsze wiedziałam, że był kiedyś w niej
zakochany. Ale to było wiele lat temu. Chociaż sądząc po jego reakcji
wszystkiego mogłam się spodziewać. W sumie teraz kręci z Shakirą i słyszałam,
że wszystko zmierza ku czemuś większemu.
-
Tak. Do niej. – przytrzymał drzwi windy, które zaczęły się zamykać i zajął
miejsce obok mnie.
-
Jedziesz sama?
-
A z kim?
-
W zasadzie mógłbym Ci towarzyszyć gdybyś chciała. Mam teraz wolny weekend,
więc… co Ty na to?
-
Bardzo chętnie. – uśmiechnęłam się do niego przyciskając na panelu nr 2. –
Moglibyśmy w sumie pojechać całą paczką. Dolores na pewno się ucieszy. Nie po
to kupiła ogromną posiadłość, żeby w niej mieszkać sama. – puściłam mu oczko.
-
Mieszka sama? – powtórzył za mną.
-
Wiesz nie rozmawiałam z nią od kilku miesięcy, więc nie odpowiem w stu
procentach, ale chyba tak. Nigdy nie była zwolenniczką stałych związków. –
Gerard wiedział to chyba najlepiej. Kilka razy próbowali być ze sobą, ale za
każdym razem kończyło się to fiaskiem i oboje znajdywali sobie nowych
partnerów.
-
Moglibyśmy wziąć Cesca, Daniego i Valdesa. Chyba, że ktoś by jeszcze chciał.
Możemy zrobić ognisko, upiec kiełbaski… o! i nawet pójść na lasu na
przechadzkę!
-
Na przechadzkę? Odbiło Ci już do reszty. – przewróciłam oczyma. – Zastanów się
jeszcze kogo chcesz zabrać, a ja zadzwonię do Dolores i nas zapowiem. – kiedy
tylko drzwi windy się otworzyły pospiesznie wyskoczyłam na drugie piętro, bo
już naprawdę nie chciałam słuchać jego „Wariacji na temat hiszpańskiej wsi”.
Miałam
masę rzeczy do zrobienia na swojej liście, począwszy od wizyty u rodziców,
których ostatnimi czasy ciągle zbywałam głupimi wymówkami. Nie chciałam iść się
im tłumaczyć z czegokolwiek, ani chwalić pracą, bo nie byłabym wtedy sobą.
Wolałam utrzymać przyjacielski stosunek… z daleka.
-
Mamuś, naprawdę jestem dożywiona. Jem regularnie i bardzo dużo. Nawet za dużo!
– wskazałam na swój brzuch, który może nie powalał wielkością. – Tato, powiedz
jej coś!
-
Catalino, mama się o Ciebie martwi. Tak jak ja. Nie dajesz znaku życia przez
cały tydzień i myślisz, że my w ogóle o Tobie nie myślimy? – spojrzał na mnie
spod okularów, które przeznaczone były to czytania porannej gazety. Przewrócił
kilka stron i kiedy zorientował się, że nie ma niczego ciekawego odłożył ją na
stół. – Masz chłopca?
-
Tato! – wrzasnęłam, ale zorientowałam się, że zrobiłam to odrobinę za głośno i
pospiesznie przeprosiłam. – Chłopca? Ja mam 23 lata! Nie jestem w gimnazjum.
-
Dobrze… czy masz faceta? – poprawił się, ale widząc wzrok mamy spuścił z tonu.
– Chłopaka? Adoratora?
-
Nie, nie mam. Możemy już odpuścić ten temat?
-
Chcielibyśmy wiedzieć więcej o Twoim życiu. Nie znamy Twoich przyjaciół. – dodała
mama, która wolała raczej przysłuchiwać się niż uczestniczyć w rozmowie.
-
Znacie doskonale! A Gerard? Cesc?
-
Nie masz innych przyjaciół spoza Barcelony? – odezwał się tata. – Oczywiście
uwielbiam ich, jestem ich fanem, ale mogłabyś zacząć żyć swoim życiem, a nie
ich.
-
Pracuję tam, więc moje życie poniekąd jest związane właśnie z nimi. Nic już na
to nie poradzę. A mam innych znajomych, np. Ramonę z która pracuję. Też jest
pielęgniarką.
-
A Sergio? – zapytała mama.
-
A co ma z nim być? – nie wiedziałam jak najszybciej zmienić temat, więc
palnęłam pierwszą rzecz jaka przyszła mi na myśl: - A Pique spotyka się z
Shakirą!
-
Przecież czytam gazety… wiem. – tata przewrócił oczyma. – Mogłabyś kiedyś
załatwić bilety na jej koncert.
-
Sama jeszcze nie byłam. – westchnęłam. – A tak poza tym to co u was?
-
Dziadek Joseph ostatnio źle się czuje. Mamy zamiar jechać do niego w przyszłym
tygodniu. Ciotka Anna mówi, że zamierzają go przenieść do szpitala.
-
Co z nim?
-
Ma ponad osiemdziesiąt lat, więc sama wiesz, że nie tryska zdrowiem. Wiemy, że
przykro Ci tego słuchać, ale zastanawiamy się kiedy dziadek umrze. Podobno jest
w bardzo złym stanie.
-
Spędziłam z nim całe dzieciństwo. Chciałabym do niego pojechać. Mam teraz
trochę spraw, ale może uda mi się pojechać z wami.
-
Nie wiem czy to dobry pomysł. – powiedziała mama. – Może lepiej, żebyś
zachowała o nim tylko te dobre wspomnienia?
-
I mam się z nim nie pożegnać? – podniosłam się. – Nie zapominaj, że to on mnie
wychowywał, kiedy wy byliście ciągle zajęci pracą.
-
Uspokój się Catalino. Mama chce dobrze. – ramieniem objął mnie tata, który
chciał załagodzić zaistniałą sytuację. – Jeżeli tylko masz ochotę to możesz z
nami pojechać. Tylko mówiłaś, że wybierasz się do Dolores.
-
Tak, to prawda. Jedzie ze mną Gerard i kilku znajomych. Chciałabym ją odwiedzić
w ten weekend, więc w przyszłym tygodniu nic nie stoi na przeszkodzie, żebym
nie mogła z wami pojechać do dziadka do Valencii.
-
Dobrze, w takim razie jedziemy razem w przyszłym tygodniu. – zaalarmował tata.
Zebrał ze stołu kubki i zaniósł je do zlewu.
-
Ja się będę zbierać. Muszę jeszcze zrobić zakupy. – podniosłam się. – Widzimy
się w przyszłym tygodniu, tak?
-
Mieszkamy w tym samym mieście! Możesz do nas codziennie przychodzić! –
zagrzmiała mama. Przytaknęłam jej niechętnie i podeszłam do drzwi.
-
W takim razie do zobaczenia. – ucałowałam każdego w policzek i wyszłam na
zewnątrz. Na podjeździe naprzeciwko stał Sergio, żegnający się ze swoją mamą.
Jego rodzicielka widząc mnie pomachała mi radośnie, natomiast jej syn stał
nieruchomo. Chciałam zachować pozory i odmachałam jej kierując się chodnikiem w
kierunku mojego mieszkania.
Moje
życie byłoby idealne, gdyby nie pewien osobnik, którego imienia nie chcę
wypowiadać. On wszystko rujnuje i burzy. Zamienia moje plany w pył i ma z tego
radość! Nie wiem dlaczego, ale on czerpie satysfakcję z poniżania mnie na
każdym kroku.
Miałam
niewątpliwe poczucie, że ktoś mnie obserwuje. Kilka razy odwracałam się, aby
spojrzeć czy aby na pewno mnie nikt nie śledzi, ale za każdym razem było pusto.
Podejrzewałam, że zaczynam mieć paranoję.
-
Może podwieźć? – usłyszałam znajomy mi, jakże znienawidzony głos. Spojrzałam w
stronę samochodu prowadzonego przez Sergio i pokiwałam przecząco głową.
Ruszyłam dalej, ale on nie dawał za wygraną zmniejszają prędkość do mojego
marszu. – No nie daj się prosić. Podrzucę Cię pod Twoją kamienicę.
-
Nie, dziękuję. Przejdę się. – odpowiedziałam najspokojniej jak tylko umiałam.
Nie chciałam wdać się z nim w kolejną bezsensowną rozmowę, więc przyspieszyłam
tempo. Kiedy tylko to robiłam, on robił to samo. Kiedy zwalniałam i on
zwalniał. – Możesz dać mi spokój?!
-
Wskakuj. Pogadamy. – nachylił się i otworzył drzwi. Westchnęłam głośno i
zajęłam miejsce obok niego. – Ostatnio mamy spięcia. Chciałem to wyjaśnić.
-
Nie mamy nic do wyjaśniania. Zachowujesz się jak dupek. Zdążyłam do tego
przywyknąć. – nie odwracałam wzroku od bocznej szyby. Wolałam unikać kontaktu
wzrokowego z rozmówcą, bo mogłoby to się skończyć nieciekawie.
-
Wyluzuj, Cate. Mieliśmy umowę, a Ty ją bezpodstawnie zerwałaś. Należą mi się
chyba jakieś wyjaśnienia? – powiedział spokojnie.
-
Bezpodstawnie?! Zwariowałeś do reszty… - przewróciłam oczyma. – Nie wiem jakim
sposobem w ogóle mieliśmy jakąkolwiek umowę skoro nawzajem się nie lubimy. To
po prostu niedorzeczne. Jesteś takim typem faceta, który zalicza wszystkie,
które chce. Dlaczego więc uwziąłeś się na mnie? Dlatego, że ja nie chcę iść z
Tobą do łóżka? Masz jakiś problem ze sobą…
-
Poczekaj, poczekaj, poczekaj. – przerwał mi. – Że co proszę? Nie kończę w łóżku z każdą dziewczyną na
którą spojrzę!
-
Tak? Mam inne odczucia co do tego.
-
Jesteś zazdrosna? – zaśmiał się głośno.
-
Ja?! Oszalałeś? O kogo? O Ciebie? Nie pochlebiaj sobie. A tak w ogóle to mnie
wysadź. Nie mam ochoty na dalszą rozmowę. – brunet odpowiedział mi głośnym śmiechem.
Zatrzymał się na poboczu i pozwolił mi wyswobodzić się z jego samochodu.
Trzasnęłam drzwiami jak najmocniej potrafiłam i słysząc krzyki właściciela auta
oddaliłam się na swoje osiedle.
*
-
Organizuję imprezę u kuzynki Cataliny. Ma wielki dom na obrzeżach, więc
pomieści się naprawdę duża liczba ludzi. Kto wchodzi w to? – zaraz po wygranym
meczu w szatni reprezentacji Hiszpanii głos zabrał Gerard. Piłkarze wyraźnie
podłapali temat, krzycząc od razu, że
piszą się na dobrą zabawę. – Ci którzy ją znają… - zwrócił się do kolegów z
Barcelony. – Nie piśnijcie ani słówka. Chcę jej zrobić niespodziankę. Ma
niedługo urodziny… sami wiecie.
-
Mówiłeś wcześniej o imprezie, ale nie mówiłeś, że u Cataliny. – wychodząc z
obiektu sportowego Gerarda zaczepił Llorente, który był wyraźnie zszokowany
wcześniejszymi słowami swojego przyjaciela.
-
A przeszkadza Ci to? Myślałem, że ją lubisz. – szturchnął go na żarty w ramię.
– A tak na serio to nie u niej, tylko u jej kuzynki w Olivella.
-
Kiedy?
-
W ten weekend.
-
W takim razie nie wiem czy będę mógł. Zobaczę czy nie będę mieć meczu z klubem.
– przejechał ręką po swoich kręconych włosach i spojrzał na niego pytającym
wzrokiem.
-
Tylko się nie wymiguj. – pogroził palcem Gerard. – Chcę widzieć tam wszystkich.
Ciebie też.
Przyjaciele
rozeszli się w dwóch różnych kierunkach. Fernando przez długi czas zastanawiał
się jak urobić kumpla i nie pójść na tą imprezę. Z jednej strony chciał znów
zobaczyć brunetkę, która zrobiła na nim tak wielkie wrażenie. Ale z drugiej
strony dobrze pamiętał jej zachowanie względem Sergio i to jak poprzysiągł
sobie, że już nigdy nie chce czuć się tak jak w tamtej chwili. Miał wrażenie,
że świat mu się przeciwstawia. Mimo, że robi wszystko by żyć ze sobą samym w
zgodzie. Był przygotowany na porządnego kopniaka od losu, kiedy tylko wysłał
sms do Gerarda potwierdzając swoje przybycie.
omomomom *________*
_________________________________
Ależ ja dawno nie dodawałam
nowości! Po prostu wena mi nie dopisuje i mam poważne problemy z tym, żeby
cokolwiek sensownego napisać. Pozdrawiam ;-)
pierdzielisz z tym brakiem weny, po prostu nie ma kto ci zasadzić kopniaka w tyłek! Ale deklaruję, że ja będę tą osobą! :DD
OdpowiedzUsuńOdcinek fajny! Imprezaaa!!aaa, Llorente coś odwali tam z Cataliną, czuję to :D A Gerard? Świr i tyle :D
A Sergio nie lubie, wkurza mnie xdd
Pozdrawiam :*
Czekam na imprezowy odcinek, bo zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńW przeciwieństwie do mojej przeciwniczki mam jakieś dziwne wrażenie, że Catalina odwali... ale z Sergio :D
Zobaczymy kto zgadnie :))
A wene masz to widać czytając :)
Ajajajajaj <3
OdpowiedzUsuńBoski, jak zwykle z resztą :)
Sergio, mój kochany erotoman <3
Coś czuję, że to będzie niezapomniana impreza :D:D:D
[verhoud.blogspot.com]
I co tu dużo pisać? Jak zawsze cudownie. Ciekawa jak będzie wyglądała ta impreza. Coś czuję, że Sergio zakochał się w Cate. MM. Pozdrawiam \ 444-days-in-hell.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam pytanie, jak zrobiłaś na górze taki jakby pasek, w którym umieściłaś bohaterów, itp. A jak w ogóle dodać linki na stronę, właśnie podobnie jak u ciebie, niekoniecznie taki pasek. Tylko żeby był link np. : "Czytam" a jak się wchodzi to są linki. Np. gdzieś z boku czy coś. :) \ 444-days-in-hell
OdpowiedzUsuńSergio przegina pałę, no ja mu dam!
OdpowiedzUsuńCzuję, że ta imprezka będzie należała do udanych, Kaśka coś przewiduje, ale Ciiiiiiiii XD
Geri jak zwykle szaleje, uwielbiam go ;DD
Czekam na nexta i pozdrawiaaaaaam <333
Tak, dzięki Ci wielkie. A wiesz może jak zrobić tak ale same linki, np. żeby nie były w tym pasku tylko tak gdzies osobno? U mnie np, po prawej stronie jak mam statystkę. Tak żeby były "czytam" - ktoś w to wchodzi i mu wyskakuje lista tego, co czytam. Tak jak onecie było w notkach, w szkicach. A tu wiesz jak tak zrobić, żeby nie było w pasku, ale osobno. / 444-days-in-hell
OdpowiedzUsuńSergio się robi coraz bardziej natarczywy, zaczyna mnie już wkurzać porządnie. :D A to niedobrze, skoro Sergio wkurza Angelę. xD Pique jest słodki, że chce zrobić przyjęcie niespodziankę dla Cataliny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;** [hhtp://rok-w-raju.blogspot.com] lub [http://rok-w-raju.blog.onet.pl]
Oj znam ten ból, wena bywa kapryśna, :)
OdpowiedzUsuńSergio mnie irytuje. Zresztą, Catalina też, ale to głównie dlatego, że nie potrafi się go pozbyć raz na zawsze. Bo ileż można? On ciągle czegoś od niej chce! Wykrzesałaby resztki swojej cierpliwości.
Nie jestem pewna, czy Catalinie spodoba się tak duża liczba gości na przyjęciu, ale okey, ; D Czekam na kolejny, : 3
Echh, ci rodzice. Jasne, że chcieliby wiedzieć co u córki słychać, ale wcale się nie dziwię Catalinie, że się tak na to oburza. Chyba każdy z nas tak ma, chcemy mieć to, na co mówią prywatność, chcemy mieć swoje tajemnice i nie chcemy się wciąż spowiadać:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[droga--do--gwiazd]
[mwiniarski]
Sergio coraz bardziej mnie denerwuje, uważa się za jakieś bożyszcze a tak naprawdę robi z siebie dupka...
OdpowiedzUsuńRodzice Cataliny są udani, fajnie wyskoczyli z tym "chłopcem" ale myślę, że gdyby Catalina zaczęła wszystko opowiadać padliby na zawał ;D
444-days-in-hell.blogspot.com < - 1 rozdział. Przeczytaj & skomentuj.
OdpowiedzUsuń