Zamknęłam
za nim drzwi i byłam przygotowana na najgorsze. Tylko nie wiedziałam czego się
spodziewać. Wielkiej awantury? Tylko to było pewnikiem jeśli chodzi o Sergio.
Weszłam
za nim do salonu i spojrzałam na zdezorientowanego Fernando. Podniósł się z kanapy
i stanął tuż obok mnie z miną wyrażającą wściekłość.
-
Po pierwsze nie mów tak o niej. – powiedział blondyn i złapał mnie w pasie. –
Jesteś pijany, powinieneś iść do domu.
-
Ja Ci zaraz powiem… - Busi zaczął się śmiać wskazując na mnie palcem. - …coś o
niej. Nie jest taka święta jak myślisz.
-
Lepiej jak już pójdziesz. – Llorente złapał go za ramiona z zamiarem
wyprowadzenia go z mieszkania Gerarda, ale ten tylko zaśmiał się głośno i
wyrwał się nie pozwalając mu na stawianie warunków. Rozłożył się na kanapie i
krzyknął na Gerarda, żeby przyniósł mu piwo. Serce waliło mi jak oszalałe i
bałam się, że nie przeżyję tej konfrontacji. Fernando trzymał mnie cały czas za
rękę i powtarzał, że Busquets jest pijany i bredzi, ale mimo to nie mogłam
przestać panikować.
-
Mała Catalina jest we mnie zakochana… niestety ze wzajemnością. Jaki pech! – brunet
klasnął w dłonie, a dźwięk jaki wytworzył rozniósł się po cichym salonie. –
Kilka razy wylądowaliśmy w łóżku… co prawda do niczego nie doszło, ale było
naprawdę blisko. A mówiąc blisko, mam na myśli bardzo… bardzo blisko. –
poruszał znacząco brwiami. – Chciała bawić się ze mną w uprawianie seksu bez
zobowiązań, ale nie wiedziała tego, że ją kocham… i tego nie chciałem. To
znaczy chciałem ją wreszcie przelecieć, nadal chcę, ale skoro wiem, że mnie
kocha… to chyba nie ma sensu. – zaczął mamrotać coś pod nosem. – Całowaliśmy
się nawet dziś i wiem, że Ci się to podobało. Nie odepchnęłaś mnie od razu…
nigdy mnie nie odpychałaś jak do Ciebie podchodziłem, czyli mnie kochasz. –
czułam jak Fernando uwalnia moją dłoń od uścisku, który przez cały czas mi
towarzyszył i podszedł do okna.
-
Fer… on jest pijany i bredzi. – podeszłam do niego, ale odsunął się ode mnie co
wprawiło Busiego w napad głośnego śmiechu.
-
Gdyby Cię nie było za ścianą to rzuciłbym Cat na stół i pieprzyłbym się z nią,
aż zemdleje. – blondyn odepchnął mnie i rzucił się z pięściami na Sergio. – W zasadzie
nie przeszkadza mi to, że jesteś! – zaśmiał się. Nie mogłam ich rozdzielić, bo
byli sto razy ode mnie silniejsi, więc wpadłam do kuchni gdzie jakby nigdy nic
siedział Gerard.
-
Zrób coś! On go zabije!
-
Cat, to jest sprawa między nimi. Nie mogę im przeszkodzić, nie chciałbym tego
gdybym był na miejscu Fernando. – krzyknęłam, że nie jest już moim przyjacielem
i wróciłam do bijących się w salonie chłopaków. Krew, która kapała z twarzy
Busiego wprost na podłogę spowodowała, że zrobiło mi się niedobrze. To chyba
niedorzeczne, bo przecież byłam przez długi czas pielęgniarką! Ale stres robił
po prostu swoje. Kucnęłam przy ścianie i wzięłam głęboki wdech.
-
Fernando, przestań! – rzuciłam się na niego próbując go odciągnąć do tyłu, ale
w zamian za co odepchnął mnie z taką siłą, że wylądowałam na ścianie. Spojrzał
na mnie przerażony i szybko rzucił Busiego na podłogę. Kiedy sprawdził czy ze
mną wszystko w porządku, wybiegł z mieszkania trzaskając za sobą drzwiami.
Podbiegłam
do leżącego na panelach w kałuży krwi Busquetsa. Szybko znalazłam apteczkę i
zajęłam się jego licznymi krwawiącymi ranami na twarzy. Busi był ledwie
przytomny, ale złapał mnie za rękę i szepnął ledwie słyszalnie „dziękuję”.
Wiem,
że Fernandem kierowały emocje, ale o mały włos by go nie zabił. Widząc go w
takim amoku byłam przerażona. Odepchnął mnie, ale na szczęście nie uderzyłam w
żaden kant. Odbiłam się od ściany jak piłka i wylądowałam na swoich własnych
kolanach. To otworzyło oczy Fernandowi, który wybiegł jakby nigdy nic. Nie dał
mi nawet szansy, żeby się bronić i opowiedzieć jak to było naprawdę. Busi miał
dużo racji w tym co mówił, ale tak to zobrazował jakbyśmy się nawzajem chcieli
zgwałcić!
-
Jesteś świnią. Podłą świnią! – przyłożyłam sterylną gazę do jego brwi. – Nie
wierzę, że jesteś tak chory, żeby zniszczyć mój związek z Fernando.
-
Kocham Cię. – wybełkotał. Przyłożyłam gazę nieco mocniej, co doprowadziło go do
krzyku. Należało mu się i to jak! Powinien cierpieć za to co mi zrobił, ale
oczywiście wszystkie smutki spadały na mnie. Fernando zniknął, nie chciał
słyszeć ani jednego mojego słowa wyjaśnienia. To mnie chyba najbardziej
zabolało. Gdyby został mogłabym mu chociaż powiedzieć, że Sergio jest debilem i
to nic nie zmienia w stosunku do nas. Najwidoczniej to wszystko zmieniło.
Geri
wsadził zalanego w trupa bruneta do taksówki i wrócił do mnie do mieszkania.
Pozbierałam swoje rzeczy, które zdążyłam rozrzucić po całym mieszkaniu mimo, że
zatrzymaliśmy się z Fernando u niego tylko na weekend. Złapałam walizkę i
próbowałam wyjść, ale w drzwiach stał Pique.
-
Przepraszam, Cat. Wiem, że tego nie rozumiesz, ale kiedy mężczyźni biją się o
dziewczynę to nikt ich nie powstrzyma. Prędzej czy później obiliby sobie mordy
tak czy siak. Ja tylko chciałem dobrze… - podszedł do mnie wyciągając ramiona.
-
Zawiodłam się na Tobie. I to bardzo. – wyminęłam go i zarzuciłam kurtkę, która
wisiała na wieszaku przy drzwiach. – Idę do rodziców.
-
Proszę, zostań. Jestem dupkiem, ale zostań. Jesteśmy przyjaciółmi i musimy na
sobie polegać.
-
Geri, chciałam tylko żebyś ich rozdzielił. Widziałeś stan Sergio, nie mógł się
bronić, a Fernando bił go z taką siłą, że mógł go zabić. Teraz nie będzie
chciał ze mną nawet porozmawiać, a dlaczego? Bo ten idiota Sergio naopowiadał
mu bajek na nasz temat. To, że mnie pocałował niczego nie zmienia. – nawet nie
poczułam kiedy po moim policzku spłynęła pierwsza łza. Gerard podszedł do mnie
i mocno mnie przytulił.
-
Nie martw się maleńka. Wszystko będzie w porządku. Fernando Cię kocha i tak
łatwo nie odpuści waszego związku przez pijanego Busquetsa.
-
Nie widziałeś jego miny. Nienawidzi mnie. – oparłam się o jego klatkę piersiową
i dalej płakałam. Nie mogłam przestać, bo strasznie mnie to bolało.
-
Porozmawiacie, wyjaśnicie to i znów będziecie razem. Jesteście dla siebie
idealni i tak już zostanie.
-
A to wszystko przez Ciebie! – spojrzał na mnie wystraszonym wzrokiem. – Gdybyś
nie zaczął mi mącić w głowie, że można kochać dwóch facetów, to nawet nie
przyszłoby mi to do głowy. Zaczęłam się zastanawiać czy to prawda i zaczęłam
mieć wątpliwości co do uczuć do Fernando.
-
Nigdy nie przestaniecie się kochać, bo jesteście dla siebie stworzeni. Wiem to
on dawna. A Sergio? Znajdzie kolejną panienkę i przestanie się nad sobą użalać.
Wiesz przecież, że on lubi tylko namieszać i skierować swoje „uczucia” na kogoś
nowego.
-
Obyś miał rację.
Spędziłam
kolejną bezsenną noc, czekając na powrót Fernando. Nie odbierał telefonu, nie
odpisywał na sms, nie wiedziałam gdzie jest i to mnie dobijało. Byliśmy w
Barcelonie, a on tu miał mnóstwo przyjaciół, więc pewnie zatrzymał się u
któregoś z nich. Chciałam z nim porozmawiać, wyjaśnić całą tę chorą sytuację,
ale nie miałam nawet na to cienia szansy.
Zmrużyłam
oczy dopiero o szóstej rano. Gerard po dziewiątej pobiegł na trening, więc w
jego mieszkaniu zostałam zupełnie sama. Po obudzeniu czułam się fatalnie, bolał
mnie żołądek i piekły oczy od nadmiaru wylanych łez. Byłam w fatalnej kondycji
psychicznej, a nie ułatwiał mi tego w żadnym stopniu padający na zewnątrz
deszcz. Ubrałam się w coś wygodnego i spojrzałam do lodówki. Na samą myśl o
jedzeniu zrobiło mi się niedobrze i szybko zamknęłam drzwiczki. Zrobiłam sobie
zimny kompres, który położyłam na czole i rozłożyłam się wygodnie na kanapie.
Czułam się rozbita na małe kawałeczki, a był to dopiero początek.
Po
południu wrócił przemoczony do suchej nitki Gerard. Szybko wskoczył pod gorący
prysznic i przebrał się w coś suchego. Usiadł mi w nogach i chwycił za telefon.
-
Ode mnie też nie odbiera. – rzucił urządzeniem o szklany stolik, który z
minimalnie większą siłą rozbiłby się w drobny mak.
-
Martwię się. Był w takim stanie, że mógł zrobić coś głupiego.
-
Nie mów tak! Na pewno nic się nie stało.
Fernando jest odpowiedzialny i wie co robi.
-
Tak jak wczoraj? O mało nie zabijając Sergio? Widziałeś go z kolegami po waszym
treningu? Wiem, że chciał do was wpaść i zobaczyć jak trenujecie.
-
Nie było go. Zresztą nie dziwię się, bo ostro oberwał. Widziałem za to Twoją
mamę, pytała czy faktycznie przyjechałaś do Barcelony.
-
I co jej odpowiedziałeś?
-
Miałem skłamać? Przyjdzie wieczorem. – zasłoniłam oczy dłońmi i głośno
jęknęłam. – Przepraszam, Cat.
-
W porządku. Dawno jej nie widziałam, ale jak zobaczy mnie w takim stanie to
wyśle mnie na badania. Możemy się nawet założyć. Muszę się przebrać. –
podniosłam się z kanapy i poczułam jak kręci mi się w głowie. – O mój Boże.
-
Usiądź. Wstałaś za szybko i zakręciło Ci się w głowie. Dużo przeszłaś tej nocy,
na pewno masz migrenę.
-
I to jaką… - brunet znalazł w kuchni jakieś proszki na ból i kiedy się
przebrałam mogłam je łyknąć. Chciałam doprowadzić się do porządku nim przyjdzie
mama. Ona i jej gadka typu: „masz anoreksję”. Tak, zawsze to działało na mnie
kojąco.
Mama
miała oczywiście wiele do powiedzenia na temat mojego stanu psychicznego.
Wszystko było winą mojego spadku, winnicy i tego, że jestem za bardzo
zestresowana pracą. Było to poniekąd prawdą, ale przecież nie mogłam rozmawiać
z nią na temat wczorajszej bójki. Nie zrozumiałaby tego, bo szczerze
powiedziawszy ja sama miałam poważne problemy z tym, żeby wyciągnąć z tego
jakieś wnioski.
-
Zadzwonię do doktora Carlosa. Zrobi Ci wszystkie badania i wtedy będziemy obie
zdrowsze. – westchnęłam głośno kiedy otulała mnie kocem. – Zrobisz mi
przyjemność i pójdziesz tam, prawda?
-
Pójdę.
-
Musisz się zdrowo odżywiać. Ciągle tylko praca, stres, brak snu, wykończysz
się! Pamiętasz jak wylądowałaś pod kroplówką? Chcesz to powtórzyć?
-
Nie, mamo.
-
Przyniosłam Ci zupę. Gerard podgrzejesz ją? – brunet kiwnął głową i odebrał od
niej słoik z jakąś niezidentyfikowaną substancją w kolorze… lepiej nie mówić.
Wrócił po chwili z talerzem i łyżką, którą próbował mnie karmić, ale szybko mu
wybiłam ten pomysł z głowy.
Końska
dawka ciepłego posiłku postawiła mnie od razu na nogi. Miałam ochotę wyjść na
miasto, ale pierwsze co zrobiłam to wybrałam numer Fernando. Oczywiście nie
odebrał, więc postanowiłam się nie narzucać. Poniekąd to była moja wina, ale
kurcze… to wszystko sprawka Sergio! Gdyby nie on i jego wyznania… zresztą do
niczego nie doszło, tylko jeden pocałunek, który na mnie wymusił.
„Musimy
porozmawiać.
Spotkajmy
się wieczorem w mieszkaniu Gerarda.
Fernando”
Ta
wiadomość całkowicie mnie poraziła. Byłam przerażona jak nigdy dotąd.
Wiedziałam, że ta rozmowa będzie trudna i nie zapowiada się, żebyśmy mieli się
tak szybko pogodzić. Czułam wewnętrznie, że Fernando jest wściekły. Nie
powiedział mi tego wprost, tylko wysłał głupiego sms, ale wiedziałam doskonale
co się szykuje.
Wysłałam
mamę z powrotem do domu, a Gerarda do kumpli. Chciałam być sam na sam z
Llorente, chociaż obecność choć jednej obcej osoby byłaby wskazana. Może nie
umarłabym w męczarni? Co ja gadam… Fernando to wspaniały facet i nie chciałabym
go stracić!
Czekałam
na niego w salonie i z każdą kolejną minutą miałam coraz większe obawy związane
z tym spotkaniem. Nie wiedziałam czego się mam spodziewać.
-
Wejdź. – otworzyłam drzwi i spokojnie zaprosiłam go do środka. Wyminął mnie i
udał się prosto do salonu, gdzie usiadł na kanapie. Nie spojrzał na mnie i to
było dość dziwne zachowanie z jego strony, bo zawsze wpatrywał się w moje oczy
niczym w obrazek.
-
To co się stało wczoraj dało mi do myślenia. – zaczął niepewnie.
-
Przepraszam, Fernando. Nie wiem jak to się stało, ale Sergio skoczył na mnie i
mnie pocałował… przysięgam, nie chciałam tego. – przerwałam mu. Usiadłam naprzeciw
niego i spuściłam wzrok. – Nie chcę, żeby to się tak skończyło.
-
Już od dawna się nam nie układało, nie możesz temu zaprzeczyć. Może zbyt bardzo
Cię kochałem… kocham, ale taki już jestem, że nie umiem się nie angażować. –
próbowałam mu znów przerwać, ale mi to uniemożliwił. – Cat, chyba powinniśmy
się rozstać. Wiem, że do mnie coś czujesz, nie wiem czy bardziej przywiązanie
niż miłość, ale tak będzie najlepiej.
-
Dla kogo? – podniosłam wreszcie wzrok.
-
Wiem, że nie tak miało być. Wiązałem z Tobą moją przyszłość i jest mi naprawdę
ciężko. Moje serce jest złamane i najlepiej będzie jak nie będziemy się przez
jakiś czas widywać.
Domyślałam
się, że ta rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych, ale nie
spodziewałam się, że może być aż tak okrutna. Nie chciałam go stracić. Gdybym
wiedziała, że tak zareaguje na pijacką paplaninę Sergio, to sama bym się na
niego rzuciła z pięściami tuż po wkroczeniu w progi Gerarda. Nie dopuściłabym
do tej całej szopki, która zakończyła się naszym rozstaniem.
-
Cat, kocham Cię i nigdy nie przestanę. – podszedł do mnie bliżej. – Przez cały
czas byliśmy przede wszystkim przyjaciółmi, a dopiero na drugim miejscu parą.
-
To niesprawiedliwe. – blondyn ucałował mnie w skroń i wyszedł nie odwracając
się za siebie. Kiedy usłyszałam jak drzwi się zamykają opadłam bezwiednie na
kanapę, na której przed chwilą siedział Fernando i zaczęłam płakać. Tak
normalnie. Bez użalania się nad sobą. Po prostu płakać. Wiedziałam, że chłopak
miał wiele racji w tym co powiedział, ale nie dał nam nawet szansy by powalczyć
o ten związek. Przy pierwszym lepszym zawirowaniu wolał odpuścić. Oczywiście
dałam mu wiele powodów do tego, żeby ze mną zerwał. Byłam zbyt oziębła i
oschła, chociaż starałam się za wszelką cenę być najlepszą dziewczyną pod słońcem.
Od zresztą nie był takim ideałem, jak mi się wydawało. Całymi dniami ślęczał na
treningach, wychodził wieczorami z kumplami i wysyłał jedynie sms, że „dziś się
nie spotkamy”. Nie miałam mu tego za złe, bo musiał jakoś odreagować stres
związany z meczami, ale czyim kosztem? Chciał za bardzo, abym się mocniej
angażowała w ten związek, ale czy on był faktycznie fair wobec mnie? Wiem, że
szukałam wielu wymówek dla mojego zachowania. Byłam zrozpaczona, jak dziewczyna
po zerwaniu z chłopakiem mogła być. Po powrocie do mieszkania Gerarda miałam
kogoś komu mogłam się wypłakać w rękaw i dopiero wtedy zaczęłam się nad sobą
użalać. A raczej zaczęłam się o wszystko obwiniać, a później pretensje
przeniosłam na wyższy poziom: obwiniałam cały świat za nasze niepowodzenie. Nie
wspominając o Sergio, który z minuty na minuty stawał się moim wrogiem numer 1.
_____________________________
Witajcie! Wiem, że
rozdział dodaję ze sporym opóźnieniem, ale uwierzcie mi, że przez ostatni czas
nawet nie wchodziłam na komputer – a co dopiero mówić o pisaniu jakichkolwiek rozdziałów. Dziś zaczęłam studia i muszę powiedzieć, że jestem zaintrygowana – przede wszystkim
ludźmi, których mam na roku! Myślę, że będzie wesoło, bo kilka osób ma zadatki
na komika ;-) Jutro zajęcia, muszę się wyspać, bo przede mną dwa wykłady z
matematyki ;-) Pozdrawiam serdecznie :* PS: zaległości u Was będę nadrabiać systematycznie
od jutra!
ale ten Sergio to szuja wredna!
OdpowiedzUsuńKochany Gerard <3
a Llorente ... hmm, dlaczego nie dał im szansy? Co on sobie myśli,że w złych chwilach można ot tak odejść? pfff
czekam na nowość <3
Boże, oni się bili, a ja płakałam ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńNormalnie leżę!
A wyznanie Sergio? Ma w jaja i tyle, ale mimo wszystko odczułam wrażenie, że to on od początku powinien być z Cat. Gdyby był z nią, byłby dużo lepszym człowiekiem, a teraz odczuwam w nim tylko czarny charakter.
W każdym bądź razie rozdział boski!
Czekam z niecierpliwością na kolejny. :*
No no bójka o dziewczyne.... ^^
OdpowiedzUsuńGerrard w sumie słusznie postąpił nie było potrzeby, żeby wtrącał sie trzeci, bo mogłoby byc tylko gorzej. Fernando jak na mój gust zareagował zbyt impulsywnie, z jednej strony fajnie stanał w obronie dziewczyny, ale przeciez sam jej mowil ze Sergio jest pijany i bredzi. No i na końcu przecież i tak zostawił tą dziewczynę samej sobie. Nie zapominając o fakcie, że pchnął ja na ściane.
Wyznanie Busiego cudowne. Mimo, że jest to strasznym skurwielem to ja nadal go lubię i uważam, że Cat powinna dać mu szansę. Kto wie może przy niej się trochę zmieni. No i w końcu przyznał się do swoich uczuć
Czekam na kolejny
Oficjalnie informuję Cię, że jeżeli zaśpię jutro (dzisiaj) do pracy, to będzie to tylko i wyłącznie Twoja wina! :P Przeczytałam całe opowiadanie, od prologu po 'Chapter 17' nie mogąc się oderwać, mimo zegarka straszącego mnie coraz późniejszą porą. Dziewczyno! Dodaj czym prędzej kolejną część bo oszaleję! :)
OdpowiedzUsuńPS. A mi się wydaje, że Cat zejdzie się z Sergioooo :)
Idealny związek rozpada się przez nieidealnego faceta- to właśnie pomyślałam zaraz po przeczytaniu tego rozdziału. Ale po chwili przyszła inna myśl, że przecież idealne związki się nie rozpadają, bez względu na okoliczności. Szkoda, że wyszło właśnie tak, ale Fernando chyba wie co robi.
OdpowiedzUsuńChyba.
A Catalina też nie protestowała. Chyba obydwoje podświadomie czuli, że coś jednak nie grało, wbrew pozorom.
Racja, Sergio namieszał, ale z drugiej strony jestem szczęśliwa, że to zrobił, bo może teraz wreszcie będą mogli być ze sobą. :DD A wróg nr 1, e tam! Z nienawiści do miłości jeden krok. :D
OdpowiedzUsuńTak, tak. Dobrze widzisz, z małym opóźnieniem, ale jednak wróciłam. :D
http://rok-w-raju.blogspot.comTak, tak. Dobrze widzisz, z małym opóźnieniem, ale jednak wróciłam. :D
http://rok-w-raju.blogspot.comTak, tak. Dobrze widzisz, z małym opóźnieniem, ale jednak wróciłam. :D
http://rok-w-raju.blogspot.com
Zapraaszam na nowość na www.gunner-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńjeśli jeszcze jesteś zainteresowana i jeszcze w jakimś stopniu ciekawa, co nudnego może się wydarzyć na moim blogu - zapraszam na (wreszcie!) nowy rozdział: http://rok-w-raju.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCześć, zainteresowało mnie Twoje opowiadanie i chciałabym zacząć czytać je od początku, ale uniemożliwia mi to archiwum tego bloga, które nie wyświetla wszystkich rozdziałów. Nie wiem, czy tylko ja mam taki problem, ale byłabym wdzięczna za listę z odnośnikami do każdego rozdziału, to by naprawdę ułatwiło mi życie;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
29 rozdział na dasein.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńA ja znowu tak późno czytam, brak czasu, brak czasu na nic. Ale już wszystko nadrabiam. Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale cieszę się, że zerwali. Moim zdaniem nie pasowali do siebie. Wolę aby Cat była z Sergio.
OdpowiedzUsuń